11 sty 2015

Po prostu Mirosław.

Tak już jakoś mam, że lubię obdarowywać ludzi prezentami, a jak samemu je można zrobić, to już w ogóle świetna sprawa. W połowie października Marcin spytał czy nie chciałabym mu uszyć lalki. Taka jest historia narodzin Mirosława, trzeciej lalki za pomocą mojej mocy twórczej wykonanej, najbardziej męskiej wśród wszystkich szmacianek. Jako że opływam w materiały nauralne w większości, Mirek powstał z grubego lnu. Teraz mieszka razem z Igą i Marcinem. Z perspektywy czasu myślę, że mogłam podarować mu jednak trochę więcej tężyzny, ale kiedy szyjesz wszystko z głowy, to trudno jest przewidzieć końcowy rezultat ;) Więc Mirek jest długonogim szczuplakiem, który ręce rozkłada niczym Jezus w Rio, takie ma napakowane, o!






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz