Zastanawia mnie jedno- jak to nazwać- czapkarstwo? Czapkownictwo? Niech będzie- czapkarz dla wytwórcy czapek. Gdybym tylko wiedziała, że kiedyś wpadnę na pomysł prowadzenia bloga, to może robiłabym zdjęcia z trochę większym pietyzmem. A że nie wiedziałam- ratuję się zdjęciami, które mam.
A do wszystkiego popchnęła mnie miłość do kotów, złoża polaru na strychu i perspektywa nudnego wieczoru... ;)
 |
Zaczęło się niewinnie. Czapka nyan kota ojcem wszystkich czapek. |
 |
I tęczowy szalik, żeby była bardziej tru. |
 |
Czapka rekin, której długo nie chciałam zrobić, bo bałam się, że Jacek będzie ją nosił... i nosił ;d |
 |
Owieczka w komplecie z sukienką. |
 |
Iiiii... Plaga przebrana za Kermita. Trzeba mieć szerokie horyzonty, prawda? ;d |
Najbardziej podoba mi się rekin hihi.
OdpowiedzUsuńKobitko Ty pomyśl o sprzedawaniu tych cudnych czapek :)
OdpowiedzUsuńrekin przebija wszystko xDDD
OdpowiedzUsuńszwaczka/kaletniczka/krawcowa w jednym :3
OdpowiedzUsuńIdź do mam talent albo coś takiego jak jeszcze jakaś edycja będzie :)
OdpowiedzUsuńGeneralnie to masz łeb do pomysłów.
To tylko mnie przerazil widok kermita zjadajacego glowe kota?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Asta :)
aaaa nasza owieczka też się załapała:))))) czapkę mamy nadal, z sukienki już korzysta inna dziewczynka:) Rekin cudo, Jacek zdjąć nie chciał :p
OdpowiedzUsuńBo Blanka pewnie rośnie jak na drożdżach, trzeba będzie pomyśleć o czymś nowym ;) Buziaki dla Was!
Usuń