Uważam Halloween za miły zwyczaj. Może ze względu na odwieczne zamiłowanie do wszelkiego rodzaju straszydeł, może ze względu na Tima Burtona... Raz nawet zdarzyło mi się przebrać i peregrynować (pozdrawiam wszystkich wykładowców ubogacających moje słownictwo) od drzwi do drzwi- czasem dostać reprymendę, czasem ciastko. Chciałabym kiedyś zobaczyć jak to anglosaskie święto wygląda tam, skąd przybyło. Tymczasem pokusiłam się o drobny akt twórczy- w dyni rzeźbi się naprawdę przyjemnie (no i się objadłam oczywiście, podwójna przyjemność).
 |
Jack Skellington, Dyniowy Król! |
 |
Kocisko wąsate |
 |
Obydwie latarnie, po prawej pobojowisko w kuchni. |
I tak to mniej więcej wyszło. Polecam taką zabawę- jedna dynia kosztowała niecałe 4 zł, mam całą michę miąższu (jutro zupa dyniowa, doświadczalna) i pełno pestek, które uwielbiam. A jeżeli komuś się bawić nie chce- czekam na zamówienia, bo ja z chęcią się pobawię ;)
Rękodzieła pełną gębą. Miło się przegląda, kto wie, może coś mnie kiedyś zainspiruje.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam ze Szczecina.
Dziękuję za miły komentarz, w ten ponury szczeciński poranek nic tak nie rozgrzewa. Odzdrawiam ze Szczecina również ;)
UsuńKryształek stwierdził "Ja pier****, zajeb****" xD
OdpowiedzUsuńfajniaste
świeynie wykonn dynia.. :)
OdpowiedzUsuńhttp://ameliawyrwass.blogspot.com/