15 lut 2015

Szczecińskie zakamarki vol. 4: Puszczy Bukowej kawałek, czyli cmentarz na Raszyńskiej/Bielańskiej i Uroczysko Bunkry.

Sobotnie poranki lubimy zaczynać od popołudnia. Dzisiaj wstaliśmy o 13 i poczuliśmy naglącą potrzebę podróży, chyba przez to piękne słońce za oknem. W planach było Jezioro Szmaragdowe- miła i ogólnodostępna okolica, którą nawiedzamy systematycznie, kiedy tylko zimowa pogoda zaczyna wiośnieć. Ale życie ma to w zwyczaju, że lubi nawet najlepsze plany weryfikować, a tym razem było dodatkowo wsparte przez Tomka, z którym to umówiliśmy się na ten wypad. Tomek stwierdził, że skoro już będziemy na Prawobrzeżu, to równie dobrze możemy zrobić wypad do Puszczy Bukowej. No to siup!

Puszcza Bukowa to ogromny kompleks leśny a zarazem park krajobrazowy, pełen jezior, rozlewisk i uroczysk. Na pierwszy rzut panorama. Rozlewiska Odry (bliżej Odra, dalej Odra Zachodnia) i ogromna przestrzeń.


Domki przytulone do zbocza. Nie wiem czy chciałabym codziennie dojeżdżać stąd do pracy, ale dla takiego widoku byłabym skłonna się poświęcić.
 W czasie podróży ku tym widokom, w oczy rzuciła nam się brama i kilka starych nagrobków- ewidentnie cmentarz. Nie mogę znaleźć o nim zbyt dużo informacji- jest to cmentarz przy ulicy Raszyńskiej. Jedyna wzmianka w Internecie, to kilka zdjęć zrobionych w 2011 roku przy okazji porządkowania tegoż. Daty na nagrobkach (te, które dało się odczytać) oscylują pomiędzy połową XIX a latami 20-30 XX wieku.

Edycja: Jest! Kasia okazuje się skarbnicą wiedzy o prawobrzeżu! Cmentarz błędnie zlokalizowałam- nie znajduje się przy ulicy Raszyńskiej tylko na skrzyżowaniu Bielańskiej, Suchej i Gradowej. Jest to najstarszy cmentarz w Kluczu. Jego początki datuje się na XIV w., zamknięty został w latach 30 XX wieku. Po więcej informacji można [kliknąć tu]. Kasia mówi też, że ma fajną książkę o historii Klucza, więc może uda mi się znaleźć jeszcze coś ciekawego na ten temat. Dziękuję!




Willi Zickermann. 7.05 1922- 17.12-1922.



Kolejny postój to Uroczysko Bunkry. Podobno do 2000 roku był to teren wojskowy. Do środka można spokojnie wejść- nie tylko poprzez niskie wejścia z boku, które notabene są lekko przysypane ziemią, ale także od tyłu- przez większe pomieszczenia, które są z jednej strony nieosłonięte. Bunkry zbudowane są z betonowych okrągłych prefabrykatów. Zachowane w dobrym stanie.

Wejście.
Psychodeliczny królik na ścianie.
Jedno z większych pomieszczeń


Pierwsze skojarzenie: CMENTARZYSKO SŁONI ;)
 W środku nie udało mi się zrobić dobrego zdjęcia. Bez flesza to niemożliwe, a nie chciałam ryzykować ewentualnego wypłoszenia nietoperzy. Zamiast zdjęć- krótkie nagranie ;)


Na zakończenie chcieliśmy zobaczyć ogródki saperskie, czyli nasze szczecińskie "mosty donikąd", ale trochę przerosło to naszą orientację w terenie. Może następnym razem...

2 lut 2015

Szczecińskie zakamarki vol. 3: Szczecinianie nie gęsi i swych książąt mają.

Zawsze wjeżdżaliśmy do Szczecina od strony Dąbia- tylko jakoś nigdy nie czułam, że to Szczecin. Do Centrum mamy jeszcze dobre 15 minut drogi, a krajobraz dookoła jest rzeczno-portowo-magazynowo-przemysłowy, czyli prawie zupełnie niepiękny. Ale wszystko zmienia się, kiedy wjeżdża się na Trasę Zamkową- długą estakadę łączącą lewobrzeżną część miasta z częścią prawą. A kiedy zbliżamy się do końca po jej lewej stronie... Zaczyna się ta część miasta, która była Szczecinem od zawsze. Po prawej stronie widnieją gmachy, m. in. Akademii Morskiej, teatry i Wały Chrobrego, czyli reprezentacyjne miejsce nabrzeża. Po lewej stronie wznosi się katedra św. Jakuba, ciągnie się bulwar Nadodrzański i króluje (a może bardziej księciuje ;) ) on. Zamek Książąt Pomorskich.

Wybudowany w epoce renesansu na miejscu dawnego grodziska, chociaż może jest to duże uproszczenie, gdyż już pod koniec XIV w. zaczęły powstawać na Wzgórzu Zamkowym pierwsze budowle murowane, na polecenie księcia Barnima III, a sam Zamek swój obecny kształt zyskiwał przez jeszcze wiele lat. Był siedzibą rodu Gryfitów, dynastii rządzącej Pomeranią do roku 1637, kiedy to bezpotomnie zmarł ostatni z dynastii, Bogusław XIV. A skoro już jesteśmy przy Gryfitach...

Dzisiejsze zwiedzanie odbyło się z prostej przyczyny. 2. lutego 1491 roku miał miejsce ślub Anny Jagiellonki (córki Kazimierza Jagiellońćzyka) i Bogusława X (pierwsze, nieudane małżeństwo władcy, gdzie starał się o papieski rozwód, to małżeństwo z Małgorzatą Brandenburską, która zmarła dwa lata wcześniej, tym samym "rozwiązując" kwestię rozwodu). Małżeństwo trwało relatywnie krótko. Anna wychodziła za Bogusława w wieku lat 14, zmarła mając 27, ale dochowali sie z tego związku 8 dzieci, 3 córek i 5 synów. Pan przewodnik rzucił dzisiaj uwagę, ze tym samym zapewnili dynastii przetrwanie na następne 100 lat. Mnogość inwentarza ;) Pomnik książęcej pary wita wszystkich wchodzących do Zamku.



Dzisiaj Zamek jest w remoncie- z moich doświadczeń wynika, że ciągle jest w remoncie. Ale wiadomo, o zabytki trzeba należycie dbać i taki stan rzeczy nawet mi się podoba. Kilka zdjęć z zewnątrz.



Kompozycja "Zamek i znak drogowy w towarzystwie kilku aut". Robiłam co mogłam, ale to nie jest ładny kadr.

Mały dziedziniec.
Przejście pomiędzy dziedzińcami.
Duży dziedziniec.
Niestety nie zwiedziliśmy całego zamku, ale jedynie kilka sal. W jednej z nich znajdują się sarkofagi Gryfitów, odrestaurowanie i przeniesione tu z zamkowej krypty.


Dalej znajduje się sala Lubinusa, chyba najsłynniejszego pomorskiego kartografa, a z niej przejscie do Celi Czarownic- ekspozycji poświęconej Sydonii von Borck. Historia Sydonii to temat wart osobnej opowieści...Ale pokrótce- związana z rodem Gryfitów szlachcianka, niespełniona obietnica poślubienia złożona przez księcia, oskarżenie o czary i wyrok. Sydonia została ścięta w 1620 r. W Celi Czarownic możemy usłyszeć opowieść o Sydonii i obejrzeć rekonstrukcje narzędzi tortur. 

Żelazna dama. Przy moim wzroście (174 cm) nie zmieściłabym się do środka.

Maska wstydu.

Obiecuję, że do Sydonii wrócę za jakiś czas ;)

W Sali Gotyckiej prezentowane są czasowe ekspozycje. Trafiliśmy na "Gore gwiazda", czyli przegląd tradycji kolędniczych. 

Szopka Krakowska imponujących rozmiarów.




Wizyta zwiedzawczo-zapoznawcza dobiegła końca. Mało czasu i dużo ludzi, ale do zamku wrócę jeszcze na pewno...



http://zamek.szczecin.pl/zwiedzanie.php?id=151 A kto nie miał okazji, ten może wybrać się na wirtualny spacer.